Showing posts with label Budka Suflera. Show all posts
Showing posts with label Budka Suflera. Show all posts

Saturday, May 25, 2024

Budka Suflera - Za Ostatni Grosz

 
 
Jaki jest wynik gry, nie wiem, nie pytaj mnieJak na imię tej grze, tego nie wiem już teżWczoraj tak było tak, nie znaczyło zaś nieNie mieszało się nam czarne z białym co dzień
 
Wczoraj niewinny tak, dzisiaj pionki w grzeWczoraj blekitny wiatr, dzisiaj duszny, zly senZ drugiej strony mych snów, wszystko lepszy ma smakBo w powietrzu jest luz i muzyka wciąż gra
 
Za ostatni grosz kupię dziś chociaż cień tamtych dniZa ostatni grosz wino z zielonych lat chcę znów pić
 
Kiedy zaczął się wić kręty, pochyły szlakGdzie był pierwszy nasz krok w rozpadlinę bez dnaGdy srebrników garść przekonała nas, żeKiedy dają, to brać, każdy głupi to wie
 
Bilans zysków i strat prowadzimy od latNie ma czego w nim kryć, nie ma czego się baćSkąd więc na lustra dnie z progu każdego dniaWita cię najpierw wstręt, potem brat jego strach
 
Za ostatni grosz kupię dziś chociaż cień tamtych dniZa ostatni grosz wino z zielonych lat chcę znów pić


Tuesday, March 12, 2024

Felicjan Andrzejczak (Budka Suflera) – Jolka Jolka Pamiętasz

 
 Jolka, Jolka
Pamiętasz lato ze snu
Gdy pisałaś: ′tak mi
źle'
Urwij si
ę choćby zaraz
Coś ze mną zrób
Nie zostawiaj tu samego, o nie′.

Żebrząc wciąż o benzynę
Gnałem przez noc
Silnik rz
ęził ostatkiem sił
Aby być znowu w Tobie
Śmiac się i kląć
Wszystko było tak proste w te dni.

Dziecko spało za ścianą
Czujne jak ptak
Niechaj Bóg wyprostuje mu sny!
Powiedziałaś, że nigdy, że nigdy aż tak
Słodkie były, jak krew Twoje łzy

Emigrowałem z objęć Twych nad ranem
Dzień mnie wyganiał, nocą znów wracałem
Dane nam było, słońca zaćmienie
Następne będzie, może za sto lat.

Plażą szły zakonnice, a słońce w dół
Wciąż spadało nie mogło spaść
Mąż tam w świecie za funtem, odkładał funt
Na Toyotę przepiekną, aż strach.

Mąż Twój wielbił porządek i pełne szkło
Narzeczoną miał kiedyś, jak sen
Z autobusem Arabów zdradziła go
Nigdy nie był już sobą, o nie

Emigrowałem z ramion Twych nad ranem
Dzień mnie wyganiał, nocą znów wracałem
Dane nam było, słońca zaćmienie
Następne będzie, może za sto lat.

W wielkiej żyliśmy farmie i rzadko tak
Wypełzaliśmy na suchy ląd
Czarodziejka gorzałka tańczyła w nas
Meta była o dwa kroki stąd.
Nie wiem ciągle dlaczego zaczęło się tak
Czemu zgasło też nie wie nikt
S
ą wciąż różne koło mnie, nie budzę się sam
Ale nic nie jest proste w te dni.

 

Saturday, October 7, 2023

Budka Suflera - Jolka Jolka

 
 Jolka, Jolka
Pamiętasz lato ze snu
Gdy pisałaś: ′tak mi
źle'
Urwij si
ę choćby zaraz
Coś ze mną zrób
Nie zostawiaj tu samego, o nie′.

Żebrząc wciąż o benzynę
Gnałem przez noc
Silnik rz
ęził ostatkiem sił
Aby być znowu w Tobie
Śmiac się i kląć
Wszystko było tak proste w te dni.

Dziecko spało za ścianą
Czujne jak ptak
Niechaj Bóg wyprostuje mu sny!
Powiedziałaś, że nigdy, że nigdy aż tak
Słodkie były, jak krew Twoje łzy

Emigrowałem z objęć Twych nad ranem
Dzień mnie wyganiał, nocą znów wracałem
Dane nam było, słońca zaćmienie
Następne będzie, może za sto lat.

Plażą szły zakonnice, a słońce w dół
Wciąż spadało nie mogło spaść
Mąż tam w świecie za funtem, odkładał funt
Na Toyotę przepiekną, aż strach.

Mąż Twój wielbił porządek i pełne szkło
Narzeczoną miał kiedyś, jak sen
Z autobusem Arabów zdradziła go
Nigdy nie był już sobą, o nie

Emigrowałem z ramion Twych nad ranem
Dzień mnie wyganiał, nocą znów wracałem
Dane nam było, słońca zaćmienie
Następne będzie, może za sto lat.

W wielkiej żyliśmy farmie i rzadko tak
Wypełzaliśmy na suchy ląd
Czarodziejka gorzałka tańczyła w nas
Meta była o dwa kroki stąd.
Nie wiem ciągle dlaczego zaczęło się tak
Czemu zgasło też nie wie nikt
S
ą wciąż różne koło mnie, nie budzę się sam
Ale nic nie jest proste w te dni.

 
Jolka, Jolka, pamiętasz lato ze snu Gdy pisałaś: "Tak mi źle Urwij się choćby zaraz, coś ze mną zrób Nie zostawiaj tu samej, o nie" Żebrząc wciąż o benzynę, gnałem przez noc Silnik rzęził ostatkiem sił Aby być znowu w Tobie, śmiać się i kląć Wszystko było tak proste w te dni Dziecko spało za ścianą czujne jak ptak Niechaj Bóg wyprostuje mu sny! Powiedziałaś, że nigdy, że nigdy aż tak Słodkie były jak krew Twoje łzy Emigrowałem z objęć Twych nad ranem Dzień mnie wyganiał - nocą znów wracałem Dane nam było słońca zaćmienie Następne będzie może za sto lat Plażą szły zakonnice, a słońce w dół Wciąż spadało, nie mogąc spaść Mąż tam w świecie za funtem, odkładał funt Na Toyotę przepiękną, aż strach Mąż Twój wielbił porządek i pełne szkło Narzeczoną miał kiedyś jak sen Z autobusem arabów zdradziła go Nigdy nie był już sobą, o nie Emigrowałem z ramion Twych nad ranem Dzień mnie wyganiał, nocą znów wracałem Dane nam było słońca zaćmienie Następne będzie może za sto lat W wielkiej żyliśmy wannie i rzadko tak Wypełzaliśmy na suchy ląd Czarodziejka gorzałka tańczyła w nas Meta była o dwa kroki stąd Nie wiem ciągle dlaczego zaczęło się tak Czemu zgasło, też nie wie nikt Są wciąż różne koło mnie, nie budzę się sam Ale nic nie jest proste w te dni

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,budka_suflera,jolka__jolka_pamietasz_.html
Jolka, Jolka,
Pamiętasz lato ze snu,
Gdy pisałaś: "tak mi źle,
Urwij się choćby zaraz,
Coś ze mną zrób,
Nie zostawiaj tu samej, o nie".
 
Żebrząc wciąż o benzynę,
Gnałem przez noc,
Silnik rzęził ostatkiem sił,
Aby być znowu w Tobie,
Śmiać się i kląć,
Wszystko było tak proste w te dni.
 
Dziecko spało za ścianą,
Czujne jak ptak,
Niechaj Bóg wyprostuje mu sny!
Powiedziałaś, że nigdy, że nigdy aż tak
słodkie były, jak krew Twoje łzy
 
Emigrowałem z objęć Twych nad ranem,
Dzień mnie wyganiał, nocą znów wracałem,
Dane nam było, słońca zaćmienie,
Następne będzie, może za sto lat.
 
Plażą szły zakonnice, a słońce w dół,
Wciąż spadało nie mogąc spaść,
Mąż tam w świecie za funtem, odkładał funt,
Na Toyotę przepiękną, aż strach.
 
Mąż Twój wielbił porządek i pełne szkło,
Narzeczoną miał kiedyś, jak sen,
Z autobusem Arabów zdradziła go,
Nigdy nie był już sobą, o nie
 
Emigrowałem z ramion Twych nad ranem,
Dzień mnie wyganiał, nocą znów wracałem,
Dane nam było, słońca zaćmienie,
Następne będzie, może za sto lat.
 
W wielkiej żyliśmy wannie i rzadko tak,
Wypełzaliśmy na suchy ląd,
Czarodziejka gorzałka tańczyła w nas,
Meta była o dwa kroki stąd.
 
Nie wiem ciągle dlaczego zaczęło się tak,
Czemu zgasło też nie wie nikt,
Są wciąż różne koło mnie, nie budzę się sam,
Ale nic nie jest proste w te dni
https://lyricstranslate.com